Naszą przygodę z Fuerteventurą zaczęliśmy od kupienia mapy i studiowania przewodnika. Zaplanowaliśmy trasę, wyjęliśmy auto
Toyotę Yaris w wypożyczalni Herzt i pojechaliśmy najpierw w na północ wyspy do Corralejo.
Jechaliśmy czerwoną drogą oznaczoną na mapie wzdłuż morza z Caleta de Fuste przez Puerto del Rosario aż do Corralejo. (prawa strona mapki)
Plan Wycieczki
1) Corralejo (port)
2) Zwiedzanie wyspy Lobos
3) Zwiedzanie Corralejo
4) zwiedzanie wydm i wspaniałych plaż Corralejo Natural Park
5) El Cotillio
6) Tindaya
7) Betancuria
30 minut zajęła nam podróż do Corralejo, udaliśmy się do portu i tam za 15 euro kupiliśmy sobie bilet na stateczek, który płynął na wyspę Lobos, ok 15 minut płynie się na wyspę, gdzie ogólnie nic nie ma, jednak w 3h każdy jest w stanie ją obejść i podziwiać unikalny krajobraz. Statki z wyspy odpływają co dwie godziny, zatem jesteśmy w stanie przewidzieć nasze zwiedzanie i udać się na czas do przystani. Jedynym miejscem przyjaznym turystom jest latarnia morska z restauracją, znajdująca się na przeciwległym krańcu Lobos, stamtąd też widać Lanzarote. My obeszliśmy wyspę wokoło, strasznie wiało, ale było tez bardzo ciepło, zatem pamiętajcie o wodzie mineralnej, by mieć ją przy sobie. Na wyspie spotkaliśmy sympatycznego Niemca, który trochę z nami zwiedzał. Porobiliśmy zdjęcia, widzieliśmy fajną roślinność, krystalicznie czystą wodę i jakąś przystań rybacką. Na wyspie było też kilku serwerów, bo warunki były naprawdę sprzyjające.
Po zwiedzaniu Lesbos udaliśmy się na obiad w Corralejo, na paellę, która osobiście mi nie smakuje..
Jestem chyba wyjątkiem, bo każdy w Internecie się zachwyca tym daniem. Kiedy zjedliśmy przeszliśmy się wzdłuż morza, pooglądaliśmy domki. Z samochodu widzieliśmy Aquapark, który w styczniu jest niestety nieczynny. Trzeba również pamiętać, że Corralejo to najlepsza baza wypadowa na Lanzarote, gdyż promy do
Playa Blanca odpływają kilka razy dziennie.
Corralejo Natural Park to przepiękna "mini pustynia", "ogromna plaża", przepiękne wydmy. Piasek, tak pisali w przewodnikach, podczas dużych wiatrów przenoszony jest z Afryki. Niesamowity krajobraz! Popatrzcie sami:
Z wydm pojechaliśmy do El Cotillo, tam ogólnie nic ciekawego nie było, mała miejscowości, widok na morze, jednak dzięki tej miejscowości znaleźliśmy się po drugiej stronie wyspy!
Stamtąd pojechaliśmy przez La Oliva do miejscowości Tindaya.
Na szczycie Montaña de Tindaya w masywie górskim Betancuria znajdują się pradawne ryciny wykonane przez tubylców, prawdopodobnie o znaczeniu religijnym. La Montaña de Tindaya jest jednym z najbardziej charakterystycznych okazów geomorfologii Fuerteventury. Widoczna praktycznie z każdego miejsca w północnej części wyspy, Góra Tindaya wznosi się dumnie ponad równiną prowadzącą do Atlantyku.
Wieczorem jeszcze przejechaliśmy przez góry, gdzie stały dwa urocze posągi :)
Dotarliśmy również do Betancurii, pierwszej stolicy Fuerteventury.
"Miasto zostało założone przez Jeana Béthencourta w roku 1405. W roku 1424 przez papieża Marcina V miasto zostało wyniesione do godności biskupstwa, jednakże nigdy żaden biskup nie pojawił się na pustynnej wyspie. Biskupstwo rozwiązano wiec już w roku 1430.
Kamieniem milowym w historii miasta była napaść piratów pod wodzą Jabána Arráeza w roku 1593. Wielu mieszkańców zostało wziętych do niewoli a miasto zostało doszczętnie zniszczone. Dużo wody upłynęło, zanim miasto zdołało się odbudować. To nie był łatwy czas dla miasta, z trudem udało się przez wszystkie lata utrzymać status stolicy wyspy.
Dzisiaj miasto zamieszkiwane jest przez około 600 mieszkańców. Białe domy otoczone rosłymi palmami, pomiędzy którymi znajdują się zadbane poletka warzywne i ogrody sprawiają, że miasto wygląda jak oaza spokoju i ciszy. Centrum miasteczka objęto ochrona i odrestaurowano z państwowych funduszy."
krajobrazy, które mijaliśmy po drodze:
pole aloesu |
źródło:http://www.skakuj.net/php/page.php?pageid=10888
polecam blog: http://www.krzysztofgierak.pl/2012/08/wyspy-kanarysjkie-fuerteventura-costa.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz