piątek, 18 grudnia 2015

Londyn - dzeń 2

2 grudzień - czwartek
Dawid przed British Museum

Rankiem rozpoczęliśmy zwiedzanie od British Musem. Budynek robi niesamowite wrażenie zarówno z  zewnątrz jak i wewnątrz. Z hotelu niebieską linią dojechaliśmy do stacji Holborn, a stamtąd w 7 min dotarliśmy do celu. Wstęp był darmowy, ale warto kupić sobie mapkę po muzeum za 2 funty. Tutaj można spędzić cały dzień, jednak my postanowiliśmy być 2h, skupić się na tym co nas najbardziej interesuje, a resztę pobieżnie przejść. Najbardziej podobały mi się egipskie Mumie :) W Egipcie nie byłam, jednak sprowadzone do Anglii sarkofagi, mumie, papirusy, pomniki faraonów, małe grobowce bardzo mi się spodobały. Były też ekspozycje z Grecji, Japonii i wiele, wiele innych:)

wnętrze muzeum

mumie
interaktywne przyrządy do oglądania mumii


"The British Museum jest największym muzeum historii starożytnej w Europie, posiada siedem milionów eksponatów, przedstawiających niezwykle bogatą historię Londynu, Wielkiej Brytanii, Europy i wreszcie świata. Są to przede wszystkim mumie, wazy, dzieła literatury oraz rzeźby.
Wenus z Milo
Obiekt został otwarty dla odwiedzających 15 Stycznia 1759 roku. Jego założycielem jest Sir Hans Sloan. Ogromny gmach muzeum zajmuje 75 000 metrów kwadratowych (to 4 rzymskie kolosea lub 9 boisk piłkarskich). Rocznie przewija się tędy ponad 5 milionów zwiedzających.

Obecnie najbardziej rozpoznawalną częścią British Museum jest największy w świecie zadaszony dziedziniec. Autorem wartego 100 milionów funtów projektu jest światowej klasy architekt Norman Foster. Uroczyste otwarcie z udziałem Elżbiety II miało miejsce w grudniu 2000 roku."
Kolejnym punktem naszej wycieczki był znany dworzec z książki o Harrym Potterze - Kings Kross. Dworze istnieje naprawdę, ma niesamowitą infrastrukturę, nowoczesność łączy się ze szklanymi konstrukcjami dachu.
Dotarliśmy do stacji metra King's Cross
Wnętrze Dworca King's Cross robi wrażenie bardzo nowoczesnego
Słynna platforma  9 i 3/4
Oczywiście jak to na dworcu jest masa ludzi, jednak łatwo znaleźć peron
 9 i 3/4, gdzie uczniowie z książki o Harrym Potterze wsiadali do pociągu jadącego do szkoły w Hogwarcie. Można sobie zrobić zdjęcie samemu, ale jednocześnie jesteśmy fotografowanie przez profesjonalnego fotografa i można kupić sobie zdjęcie za 9 funtów w  sklepiku obok z gadżetami z filmu i książki. Sklepik jest fajnie zaopatrzony i Panie nie krzyczą kiedy ktoś robi sobie w nim zdjęcie.
Z dworca King's Cross udaliśmysię czarną linią metra do stacji Camden Town
W Camden Town spotkaliśmy Jasia Fasolę :P
Z dworca ruszyliśmy czarną linią na stacje Camden Town -dzielnica w północnej części Wewnętrznego Londynu ." Została założona jako dzielnica mieszkalna w 1791. Dzielnica stała się ważnym miejscem w czasach początku rozwoju kolei. Jej przemysłowe dziedzictwo dało początek rozwojowi handlu i rozrywki, w tym wielu sławnych na świecie bazarów np. Camden Market i scen muzycznych związanych z kulturą alternatywną. W dzielnicy znajduje się stacja metra Camden Town"


Camden Town przyciąga ludzi  z całego świata, zarówno kupców jak i turystów. Nie wiedziałam, że w Londynie mogę kupić turecką lampę, która miesiąc wcześniej targałam z Alanyi :) Ulica jest bardzo malownicza, bo są kolorowe domy, ozdobione  np. samolotem czy butami. Na ulicach są stragany z różnymi tanimi rzeczami, ubraniami, pamiątkami oraz także był fajny ryneczek z budkami z jedzeniem z całego świata, wszyscy są bardzo uśmiechnięci, częstowali czym co mają, zatem wybór stawał się prostszy. Polska budka też była z kiełbaskami i kapustą i o dziwo cieszyła się dużym zainteresowaniem :)

Po Jarmarku pojechaliśmy do dzielnicy Chińskiej, która trochę mnie rozczarowała, ogólnie chyba nagle chciałabym być w Chinach Oczywiście były chińskie sklepy, napisy, restauracje, lampiony, bramy, ale szału nie było - moim zdaniem :)

Z dzielnicy Chińskiej poszliśmy do sklepu  MMS Word i tam jak dzieci straciliśmy chyba ze dwie godziny, sklep był czteropiętrowy, mnóstwo gadżetów (drogich jak nie wiem w przeliczeniu na nasze), ale trzeba tam zajść:D Na przeciwko był sklep Pana Gąbki - Nickelodeon :)






Przedostatnim punktem było piwo w angielskim pubie :D puby mają naprawdę fajne i zawsze są tam ludzie! Piwo jak najbardziej na plus!
W każdej dzielnicy można było zobacyć świąteczny akcent i małe diabelskie koło
Harods - luksusowy dom towarowy znanych marek Gucci, Prada, Dolce Gabbana
Butiki w Harodsie to jak wnętrza muzeum
kolejny pub angielski...
Na koniec obeszliśmy Trafalgar Square i zobaczyliśmy uroczyste zapalenie choinki w Londynie, któremu towarzyszyły przemowy, śpiewy kolend,..tak, że zamiast 18.00, lampki zabłysnęły pół godziny później. Na placu było mnóstwo ludzi różnych narodowości.

Wieczorem marzyliśmy już o kąpieli i łóżku, bo nogi odpadały.. mimo metra, to wszędzie trzeba się nachodzić ... :) ale warto!

***
.... zapomniałam wspomnieć, że jako wielbiciele luksusowych aut i programu TopGear wpadliśmy do salonu Mc Larena.... niestety tylko pooglądać





1 komentarz: